New: 🍿 #85: ChatGPT, Berlin i 50 najlepszych pizzerii świata
Ostatnio spotkałem się w Berlinie z Bartkiem - prężnie działającym w wielu krajach przedsiębiorcą z branży gazowej. I kiedy tak siedzieliśmy w izraelskiej restauracji na 10. piętrze budynku w okolicach słynnego berlińskiego zoo, Bartek powiedział tę oto rzecz:
”Wiesz, co wyjątkowo utkwiło mi w pamięci po naszej ostatniej rozmowie? To, że nikt nic ci nie da. Że musisz sam na wszystko zapracować. Na dobrą formę, na silny mental i dobre życie. Że musisz zrobić to sam.”
Jest wiele rzeczy, które da się kupić, ale jak słusznie wskazał to Naval Ravikant - na te najważniejsze trzeba zapracować samemu.
“Wytrenowane ciało, spokojny umysł, dom pełen miłości. To są rzeczy, których nie da się kupić. Trzeba na nie zapracować.”
Zacznijmy od nieco negatywnej strony tej pracy…
Doskonałym przykładem są sportowcy, którzy często poświęcają najlepsze lata swojego życia na osiągnięcie odpowiedniego poziomu sportowego. Zobaczcie jednak jak niewielu z nich ma własne rodziny, dzieci, mężów czy żony. Spędzają około 300 dni w roku na zgrupowaniach, zawodach, meetingach i oczywiście treningach, pracując w pocie czoła na najlepszą formę życia, ogromnym kosztem dla życia prywatnego i własnych marzeń. Czasem robią to dla tych kilku sekund na olimpiadzie, choć nawet i to nie jest im zagwarantowane. Pracują na swój sukces, wiedząc, że nikt im go za darmo nie da. Że muszą zrobić to sami. To ich marzenie. Reprezentować nasz kraj i nas samych. Piękna sprawa, którą wszyscy doceniamy. Koszty są jednak potężne.
Podobnie jest z wieloma przedsiębiorcami, którzy budując swoje imperia, pracują po 14 godzin na dzień. Niestety często poświęcając życie rodzinne i małżeństwa, by osiągnąć sukces finansowy. To kolejny zły przykład. Żadne pieniądze nie zwrócą nam poczucia bycia kochanym, bycia dobrym mężem czy żoną, ojcem lub matką, a przede wszystkim utraconego czasu.
Na szczęście coraz więcej znam takich, którzy z jednej strony zbudowali fajne firmy i zarobili duże pieniądze, z drugiej, nie pozwolili, aby ich życie - to poza pracą, było kosztem tej pracy. Ceną za ich sukces. Spędzają czas z rodzinami, z przyjaciółmi, podróżując, oddając się pasji, uprawiając sport i korzystając z życia pełnymi garściami.
W pewnym momencie postanowiłem, że właśnie takim gościem chcę się stać. Doskonale wiem, jak piekielnie trudne jest to zadanie. Dosłownie wczoraj rozmawiałem o tym z jednym z dyrektorów pewnej firmy produkcyjnej. Choć generuje dla swojej firmy kilkadziesiąt milionów złotych obrotu rocznie, nie ma pojęcia, co mógłby robić poza nią. A bardzo by chciał. Widać po nim pewne zmęczenie, również długim stażem pracy w jednej i tej samej firmie oraz brakiem perspektyw wejścia wyżej. A ponieważ nieźle zarabia, stoi w rozkroku. Bo chciałby coś zmienić.
Rzecz nie jest wcale taka prosta.
Dla mnie również nie była w 2020 roku, kiedy to nieoczekiwanie zostałem zmuszony odejść z firmy, dla której też generowałem potężne obroty. Rekordowe w wielu krajach. Nie spodobałem się nowemu panu prezesowi albo ów pan poczuł we mnie zagrożenie. I z racji pozycji, a byłem jego podwładnym, to ja musiałem pożegnać się z pracą. To był dla mnie szok.
Wtedy, u progu pandemii Covid-19 postanowiłem, że już nigdy w życiu nie mogę tak bardzo zależeć od czyjegoś widzimisię. Muszę być niezależny. I taki postanowiłem się stać.
Na początku nie było to wcale takie łatwe. Bo skąd brać inne pieniądze niż te z etatu? Musiałem poszukać czegoś, co po części uzupełni moje dotychczasowe przychody. Nawet gdyby było to zaledwie 600 zł w miesiącu.
Aby tak się stało, pracowałem ciężko wieczorami i w weekendy. To był dla mnie drugi etat, choć tym razem bez gwarantowanej pensji. Pisałem bloga (który też przecież kosztował i wymagał sporej ilości czasu), dzieliłem się wiedzą w mediach społecznościowych i organizowałem szkolenia. Czasem szło lepiej, czasem zupełnie nie szło. Byłem wtedy wściekły, bezradny i niepewny, co do tego, czy to wszystko, co robię ma jakikolwiek sens. Ale robiłem dalej. Mimo to. Szukając nowych sposobów, nowych rozwiązań, lepszego docierania do potencjalnych klientów.
Potem powstała książka “Język obcy w 6 miesięcy” (wydana w 100% samodzielnie), a wraz z nią musiał zostać stworzony sklep internetowy, by móc tę książkę jakoś sprzedawać. Aplikowałem i dostałem się na pierwszy TEDx na SGH, a potem powstały papierowe fiszki, ten newsletter, podcast “Poniedziałek Rano” i wreszcie druga książka. W międzyczasie rozwijałem mocno Program Premium i dzieliłem się opiniami każdego klienta, który go ukończył. Pracowałem w pocie czoła, by być superskutecznym i dowieść to, co obiecywałem.
Na szczęście nowi klienci zaczęli się pojawiać na tyle regularnie, że w którymś momencie wykupili wolne miejsca na kilka miesięcy do przodu. Dając mi poczucie nie tylko dobrze wykonywanej pracy, ale również to finansowe. Założyłem dwie kolejne firmy (niezwiązane zupełnie z tą pierwszą) i wreszcie stałem się niezależny. Tak jak chciałem. Fakt - potężną ilością pracy i wyrzeczeń, z tysiącem chwil zwątpienia i bezradności, ale na szczęście bez kosztów ubocznych. Byłem niezależny, a zarazem szczęśliwy.
“Nikt ci nic nie da. Na wszystko musisz sam zapracować. Na dobrą formę, na silny mental, na dobre życie. Musisz zrobić to sam.” - powiedziałem Bartkowi kilka tygodni wcześniej. Jemu nie trzeba było tego tłumaczyć.
Ma wspaniałą rodzinę, dobrze prosperującą firmę, znacznie zresztą większą mojej, a także, co zresztą widziałem w Berlinie, był w świetnej formie fizycznej oraz mentalnej. Uśmiechnięty i zadowolony z tego, co osiągnął. Do mnie zgłosił się po język obcy - jedyną rzecz, której mu do tej pory brakowało.
Na wszystko trzeba zapracować. Nikt nie podaruje nam 6-packa na brzuchu, nie wgra języka obcego do głowy (a szkoda), nie podaruje żelaznej konsekwencji, nie zdobędzie za nas cennego doświadczenia ani nie zbuduje w nas z dnia na dzień przyjemnego poczucia spełnienia. Musimy to zrobić sami. I choć może być ciężko, gwarantuję Wam, że warto. Chociażby dlatego, że życie mamy tylko jedno, a cennego czasu nikt nam nie zwróci. Nigdy też nie będziemy tak młodzi, jak dzisiaj.
Mam nadzieję, że zostaniecie z tą myślą na weekend.
I wkrótce dołączycie do nas - do klubu szczęśliwych ludzi.
Na zakończenie potwierdzenie moich słów oczami innych osób:
Warto zaplanować
Wczoraj odbyłem mój 7. trening na siłowni, obok średnio dwóch kolejnych w tygodniu poświęconych na bieganie. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie (uwaga patent!) BLOKOWANIE kalendarza. Ilość spotkań w tygodniu jest tak potężna, że gdybym traktował formę fizyczną (czyli ciało, które mnie nosi) jako coś drugiej kategorii, nigdy by mi się do nie udało. Szybko stałbym się ociężały, z nadwagą (kilka lat temu ważyłem 13 kg więcej niż dziś), być może chory, a na pewno bez energii i absolutnie bez codziennych good vibes!
Jeśli ciągle myślicie o rozpoczęciu jakiś treningów od poniedziałku albo od nowego miesiąca (zgadłem?), proponuję Wam po prostu wpisać treningi w kalendarz. I się tego trzymać jak każdego ważnego spotkania.
P.S. Moje treningi są zaplanowane aż do końca października. ZABLOKOWANE w kalendarzu na sicher!
Warto zasięgnąć wiedzy…
Najlepiej samemu zadając pytanie do podcastu. W “Poniedziałek Rano” w zeszłym tygodniu powstała nowa seria EXTRA, w której odpowiadam na Wasze pytania napływające do mnie różnymi kanałami. Jeden odcinek = jedna osoba. Za to konkretnie i bardzo merytorycznie.
W zeszłą środę pojawił się pierwszy odcinek z tej serii, a w tym tygodniu kolejny z numerm #2. Posłuchajcie:
By ułatwić Wam zadanie, zostawiam poniżej guzik, aby ułatwić Wam przesłanie Waszego własnego pytania:
Warto umieć wykorzystać…
… ChatGPT do rozwiewania pewnych językowych wątpliwości. Bo czasami są one na tyle subtelne, że zaczynamy wariować i zastanawiać się “to właściwie jak to ma być?”
Dla przykładu wziąłem na tapet dwa bardzo podobne, niemal identyczne wyrażenia ze wspomnianego wyżej języka hiszpańskiego. Os deseamos i Les deseamos. Oba właściwie znaczące to samo. Ale…
… kiedy widzimy je w różnego rodzaju tekstach, zaczynamy analizować, kiedy który wykorzystać, skoro dla naszej głowy oznaczają właściwie to samo? Poprosiłem zatem ChatGPT o wyjaśnienie (pamiętajcie, by ufać mu z pewną dozą ostrożności) i oto, co otrzymałem:
W języku hiszpańskim formy "os deseamos" i "les deseamos" są poprawne, ale używamy ich w zależności od kontekstu i osób, do których się odnosimy:
Os deseamos – używamy, gdy mówimy do grupy osób, z którą mamy bezpośrednią, bliską relację (np. przyjaciół, rodziny, osób, do których zwracamy się w formie "ty"), czyli w drugiej osobie liczby mnogiej (vosotros/as). Jest to używane głównie w Hiszpanii.
Przykład: "Os deseamos una feliz Navidad" (Życzymy wam wesołych Świąt) – mówimy do grupy osób, z którymi jesteśmy na „ty”.
Les deseamos – używamy, gdy mówimy do grupy osób, z którymi mamy formalny lub neutralny stosunek, albo kiedy odnosimy się do trzeciej osoby liczby mnogiej (ellos/as, ustedes). Jest to używane zarówno w Hiszpanii, jak i w Ameryce Łacińskiej.
Przykład: "Les deseamos mucho éxito" (Życzymy im/Państwu dużo sukcesu) – mówimy do grupy osób, do której zwracamy się formalnie lub o której mówimy w trzeciej osobie.
W skrócie: "Os deseamos" do znajomych lub bliskich w Hiszpanii, "Les deseamos" w bardziej formalnym tonie lub do osób trzecich (wszędzie).
Tego typu analiza przynajmniej daje pewne pojęcie, którego trudno szukać w jakichkolwiek podręcznikach czy książkach. Warto zatem czasem poprosić ChatGPT (lub Gemini) o pomoc.
P.S. ChatGPT jest również jednym z obszarów w Human Mind English Plus.
Warto zrozumieć jak to działa
Jeśli zastanawiacie się, dlaczego tak wiele rozumiecie w języku obcym, a tak mało potraficie powiedzieć, musicie to przeczytać. A przede wszystkim zrozumieć, że są 3 etapy w nauce języków:
Warto czytać…
W moim domu właśnie pojawiły się dwie nowe książki. Jedna to kolejna z serii “Rowerem…” - genialna historia o Polsce sprzed lat oczami Brytyjczyka. Tym razem przemierzającego Bałtyk wokół, tuż przed wybuchem II Wojny Światowej. Poprzednie dwie (szara i czerwona) zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Jeśli zatem lubicie podróże, chcecie dowiedzieć się co nie co o Polsce i Polakach sprzed 100 lat, o tym jak żyli, jak wyglądał nasz kraj i jak na niego patrzył obcokrajowiec, musicie to przeczytać.
Druga to “Same as Ever”. O tym, że w naszym świecie pewne rzeczy pozostają niezmienne, choć wydaje nam się, że jest inaczej. Morgana Housela możecie kojarzyć z książki “Psychologia pieniędzy”, tym razem skupia się mocniej na okazjach i dobrym życiu. Połowę przeczytałem na czytniku, a że była świetna, zamówiłem dodatkowo w wersji papierowej. By jeszcze dokładniej ogarnąć jej treść.
Warto jeść w dobrych miejscach
I nie zawsze muszą być to dania, które kojarzą nam się z eleganckich restauracji. Dobrze przygotowana pizza może być równie atrakcyjna, a ta podawana w jednej z 50 najlepszych pizzerii świata może być wspaniałym kulinarnym przeżyciem.
Jeden z moich ulubionych włoskich magazynów opublikował niedawno listę 50 najlepszych pizzerii świata. I co ciekawe, wśród TOP10 połowa nie jest z Włoch.
To tekst po włosku i moim zdaniem doskonale pasuje do tego typu tematu. Fajny kontent, ciekawe zestawienie i język obcy. Idealne zestawienie!
Warto zadbać o sobie
Wiecie skąd u mnie ten cały sport (kiedyś karate, dziś bieganie i siłownia), podróże, ciągłe uczenie się, praca, którą uwielbiam czy spędzanie czasu z inspirującymi ludźmi? Bo mam wybór. Możliwość wpływania na sprawność fizyczną, na mental, na to, kim będę za 20-30-40 lat. Na to czy dożyję, a jeśli jak, w jakim stanie.
Ostatnio trafiłem na wspaniałą kampanię, którą podzieliłem się na Instagramie, a która zrobiła ogromne wrażenie na tych, którzy mnie tam obserwują. Oto ona. Do przemyślenia po oglądnięciu.
Warto zmienić konieczność w przyjemność
Wejście w pętlę działania to jedna z najlepszych metod na połączenie rzeczy, które musimy robić (a nie zawsze lubimy) i tych, które nas kręcą. Choć jestem niemal pewny, że większość z tych, które trzeba zrealizować nie wynika z niechęci, a bardziej z szukania wymówek lub braku umiejętności znalezienia w nich przyjemności.
Dlatego najlepiej jest to połączyć, o czym napisałem niedawno w Magazynie Pokładowym Kolei Dolnośląskich.
Warto wiedzieć, w którą stronę się rozwijać
4 najbardziej pożądane umiejętności w 2024 roku
… wg firm technologicznych, producentów maszyn, leków oraz banków. Posłuchajcie czego warto się nauczyć i w którą stronę rozwijać.
Fajny cytat na koniec
“Pamiętaj, że…
Ciężka praca to wybór.
Nastawienie to wybór.
Dyscyplina to wybór.
Robienie czegoś ekstra to wybór.
Doskonałość to wybór.
Nie ma skrótów, by osiągnąć sukces - musisz na niego zapracować!”
I wiem, że fajnie się to czyta, ale zobaczcie:
napisanie tego newslettera to kwestia kilku godzin. Ciężkiej pracy za darmo!
nastawienie musi być pozytywne. Gdyby nie to, nie robiłbym tego.
czytacie to co piątek. Aby się to wydarzyło, muszę mieć w sobie dyscyplinę
To coś ekstra, czego nie muszę robić. Ale robię.
Daleko mi do doskonałości. Ale z każdym dniem robię mały krok naprzód.
To wybór. Ale wolę to niż narzekać na świat wokół.
Dobrego weekendu!
Piotr