Pod koniec wywiadu dla TVN Style (premiera dzisiaj o 18:40) prowadząca program Martyna Mikołajczyk zapytała mnie o to, w którym języku mówię perfekcyjnie. “W żadnym” - odpowiedziałem, podając jednocześnie wiele mówiącą puentę.
Z językami obcymi jest jak z falą. Czasem, gdy któryś z nich jest potrzebny, jest na fali. Wchodzimy na nią, zaczynamy płynąć i płyniemy tak długo, jak długo jesteśmy w stanie się na niej utrzymać. W pewnym momencie zaczynamy nim żyć i jeśli dostatecznie głęboko oraz długo jesteśmy zaangażowani, osiągamy stan flow. Język obcy jest na fali. A im woda jest przyjemniejsza, im więcej radości mamy z kolejnego wejścia na deskę surfingową, im więcej mamy wokół siebie kompanów, z którymi dzielimy tą pasję i z którymi gotowi jesteśmy na nowe wyzwania, tym więcej czasu poświęcamy na ulepszanie całego procesu. Chcąc jeszcze i jeszcze oraz stając się powoli w tym obszarze debeściakiem. Robiąc to jeszcze bardziej naturalnie i z jeszcze większą przyjemnością. Fala jest naszym sprzymierzeńcem, a my już nie boimy się głębin wielkiego morza.
Jednocześnie zaniedbujemy inne języki. A im więcej ich na koncie mamy, tym trudniej jest o nie wszystkie zadbać. To tak jakby próbować serfować na kilku falach jednocześnie. W sporcie jest to trudne, choć znam jeden naprawdę dobry przykład. Najlepsi pływacy potrafią pływać różnymi stylami, choć kiedyś, zupełnie na początku z wielkim trudem próbowali utrzymać się na wodzie. Zaczynali o asekuracji i dmuchanych motylków na rękach, by po czasie nauczyć się pierwszego stylu. A poprawiając tamten i ulepszając go technicznie, zabrali się za kolejny i kolejny.
W językach obcych jest podobnie. Na początku próbujesz utrzymać się w ramach jednego i jakoś sobie radzić (na tym etapie niestety zostaje ogromna większość ludzi). Ale kiedy ogarniesz jeden i pojawia się nowa fala (prywatna lub zawodowa), bez mrugnięcia okiem wskakujesz na deskę i próbujesz płynąć. Na początku z wielkim trudem, nieco chaotycznie i z wieloma upadkami na koncie. Ale jeśli będziesz dostatecznie wytrwały, jeśli znajdziesz kogoś, kto ci podpowie, jak zrobić to i tamto lepiej, jeśli odnajdziesz w tym dla siebie szansę i dużo przyjemności, nowa fala będzie twoim sprzymierzeńcem. Coś, na co czekasz. Jak surferzy.
Musicie jednak wiedzieć, że kiedy jeden język jest na fali, inny zazwyczaj z niej spada. Powoli, ale spada. Cała sztuka polega na tym, by dla każdego znaleźć raz na jakiś czas nową falę. By pomóc mu płynąć i znów doprowadzić go do wyższego poziomu. Wykorzystując przykładowo najbliższe wakacje lub zbliżające się wyzwanie zawodowe. Niech będą deską, dzięki której znów znajdziecie się na szczycie.
Czy da się mówić perfekcyjnie w języku obcym? Wątpię. Nawet po polsku mamy z tym problem. Osobiście już dawno wyzbyłem się myślenia o tym, że trzeba. Nie trzeba! Większość ludzi na świecie fatalnie mówi w językach obcych. Kalecząc okrutnie dany język, mówiąc z silnym akcentem i używając ubogiego słownictwa. Nasz idealny język będzie wtedy utrudnieniem w komunikacji (ludzie boją się tych, którzy mówią dobrze, więc często odmawiają rozmowy, zasłaniając się brakiem znajomości języka), a próba doprowadzenia go latami z B1 czy B2 na C1 czy C2 nieco mija się z celem.
No chyba, że wykorzystujemy go w biznesie, wystąpieniach publicznych i na ważnych spotkaniach wymagających wysokiego poziomu zrozumienia skomplikowanych zagadnień. Wtedy tak. Wtedy ten język trafia na swoją falę. Wychodzi na pełne morze i zaczyna sobie na nim radzić. A my po pewnym czasie jesteśmy gotowi, radząc sobie z dotychczasowymi głębinami, na kolejny język. By mógł płynąć obok tego wcześniejszego. I choć czasem zaleje go jakaś fala, chcemy o niego dbać by nie zatonął. Czy daleko mu do perfekcji? Pewnie tak. Szczególnie na początku. Ale czy to ma większe znacznie, skoro płynie i dobrze sobie radzi? Zapewne któregoś dnia trafi na swoją wielką falę, które da mu nowy napęd. Będzie wtedy gotowy, by podjąć trudniejsze wyzwania.
Zatem moi drodzy - szukajcie swoich fal. Szans i okazji. Nie nie przejmujcie się, że zmokniecie. Trudno jest na morzu pozostać suchym. Bądźcie jak surferzy. Uśmiechnięci, pełni pasji i gotowi wejść na kolejną falę. Najpierw na pierwszą - małą, a potem na coraz większą. Być nawet może pewnego dnia stwierdzicie, że pora na nowe miejsce. Na nowy styl. Wiedząc doskonale, że na morzu nigdy nie staniecie się perfekcyjni. To nic. Liczą się relacje, nowe szanse i możliwości.
Piotr
WARTO WIEDZIEĆ
Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Czym jest syndrom oszusta?
Im częściej jestem na świeczniku i więcej się o mnie pisze oraz mówi, tym coraz silniejszy jest we mnie tzw. syndrom oszusta. Poczucie, które trawi większość ludzi sukcesu, którzy często zupełnie nie mają sobie nic do zarzucenia. Albo którzy wymagają od siebie za dużo. Kaloryfer na brzuchu, bycie zawsze i wszędzie w formie, doskonały i bezbłędny język obcy, bycie idealną matką czy ojcem… wiemy, że nie da się tego wszystkiego osiągnąć na 100%. A jednak. Często mamy poczucie, że powinniśmy. Mając do siebie sporo pretensji.
Syndrom oszusta to dość powszechne zjawisko psychologiczne, które polega na braku wiary we własne kompetencje i osiągnięcia. Osoby doświadczające tego syndromu, mimo zewnętrznych dowodów swoich umiejętności, wciąż odczuwają głębokie przekonanie, że są "oszustami" i nie zasługują na sukcesy, które osiągnęły.
Charakterystyczne cechy syndromu oszusta:
Poczucie, że sukces jest dziełem przypadku: Osoby z tym syndromem często przypisują swoje osiągnięcia szczęściu, korzystnym okolicznościom lub pomocy innych, a nie własnym umiejętnościom.
Strach przed odkryciem: Istnieje głęboki lęk przed tym, że w końcu ktoś odkryje, że nie są tak kompetentni, jak inni myślą.
Perfekcjonizm: Osoby z syndromem oszusta często stawiają sobie bardzo wysokie wymagania i są bardzo krytyczne wobec siebie.
Porównywanie się z innymi: Nieustanne porównywanie siebie z innymi, często bardziej doświadczonymi osobami, prowadzi do obniżania własnej samooceny.
Uniemożliwianie sobie rozwoju: Strach przed porażką może prowadzić do unikania nowych wyzwań i możliwości rozwoju.
Dlaczego syndrom oszusta jest tak powszechny?
Społeczne oczekiwania: W wielu kulturach istnieje presja, aby być doskonałym.
Wychowanie: Styl wychowania, w którym kładzie się nacisk na osiągnięcia, może przyczynić się do rozwoju syndromu oszusta.
Porównania społeczne: Żyjemy w świecie, w którym łatwo jest porównywać się z innymi, co może prowadzić do poczucia niedostateczności.
Jak radzić sobie z syndromem oszusta?
Na mnie w pierwszym momencie działa to przygnębiająco, a potem bardzo motywująco. Wtedy ze wzmożoną siłą zabieram się za uzupełnienie tego, co sądzę, że mi brakuje. Uczę się kosmicznych ilości nowych wyrażeń w danym języku, myślę o potencjalnych wyzwaniach, które mam przed sobą i się do nich przygotowuję (aby w razie “w” być gotowym i przed samym sobą nie dać plamy), a także katuję biegami lub innymi ćwiczeniami, by zbliżyć się do wymarzonego ideału. Wiem, że się nie da. To jak próba dojścia do końca internetu. Ale niestety każda słaba chwila (tak, też takie mam!) i rosnące oczekiwania (własne i innych) regularnie powodują u mnie omawiany wyżej syndrom oszusta. Na szczęście działa on na mnie mobilizująco i chciałbym, aby podobnie było u Was. Abyście myśląc w ten sposób brali byka za rogi i uzupełniali braki. Bo każdy taki mały krok, jest krokiem naprzód.
WARTO ZROZUMIEĆ
Dużo rozumiem, ale mało mówię
Jeśli zastanawialiście się, dlaczego potraficie tak wiele zrozumieć w języku obcym, a tak mało powiedzieć, wiedzcie, że to kwestia sposobu nauki - zbyt wiele czasu poświęcacie na tzw. naukę pasywną, a zbyt mało na aktywną.
O tym, jak to działa przeczytacie w Magazynie Pokładowym Kolei Dolnośląskich.
WARTO ZOBACZYĆ
They're Lying To You About How To Get Rich! How To Turn $1,000 Into $1M!
Warto zobaczyć rozmowę Codie Sanchez, którą od dawna cenię za trafne spojrzenie na sprzedaż i rozwój biznesu (ma też swój świetny newsletter!) oraz Stevena Bartletta w podcaście The Diary Of A CEO. To odcinek, który przesłuchałem z wielkim zainteresowaniem i bez cienia wątpliwości jest to rzecz warta Waszego czasu.
WARTO POSŁUCHAĆ
Jak skutecznie przygotować się językowo do wyjazdu za granicę
4 wskazówki, jak przygotować się do kolejnej podróży za granicę.
4 wskazówki o tym, co zrobić, kiedy już tam będziecie.
I wnioski po powrocie. Czyli podsumowanie czy plan językowy się udał.
O tym wszystkim usłyszycie w najnowszym odcinku podcastu “Poniedziałek Rano”. Idealny dla tych, którzy raz na jakiś czas wybierają się za granicę i chcą mówić w językach obcych. Samo mięcho. Dużo świeżej wiedzy.
PODZIĘKOWANIA
P.S. Dziękuję wszystkim dotychczasowym i nowym słuchaczom podcastu za tak liczne słowa wsparcia i docenienia każdego z odcinków. Dzięki Wam podcast “Poniedziałek Rano” od dawna pięknie rośnie. Tylko w ciągu ostatnich 30 dni dołączyło do niego 250 nowych (i stałych!) słuchaczy. Muchas gracias a todos!
Zresztą sami zobaczcie. Równo miesiąc temu było Was (aż) 3943. Dziś 4194. Najs!
WARTO SIĘ POŚMIAĆ
Na zakończenie coś zabawnego i sposób, w jaki często myślę o sobie
To nie tylko fajny komentarz w języku angielskim, bardzo ludzki i pełen emocji, ale muszę Wam powiedzieć, że również obrazujący dokładnie to, co sam myślę, kiedy przebiegam linię mety każdego mojego półmaratonu.
Sifan Hassan, którą zobaczycie na poniższym video kilka dni temu nie tylko ustanowiła nowy rekord olimpijski, ale również wygrała kobiecy maraton, zdobywając kilka dni wcześniej dwa inne medale w biegach na 5 i 10 km. Oto, co powiedziała po przebiegnięciu właśnie maratonu w Paryżu :)
Jak widzicie, nawet najlepsi na świecie mają swoje wątpliwości :)
WARTO PAMIĘTAĆ
I już zupełnie na koniec - fajna myśl
“Zrób przerwę, jeśli musisz. Ale nie przestawaj.”
Trzymajcie się! Miłego weekendu i do zobaczenia w TVN Style. Dziś o 18:40.
Dzięki Piotr. Bardzo precyzyjnie i ciekawie. Szukam swojej fali :)