Okazuje się, że można stworzyć najlepszą możliwą wersję siebie, a potem powtórzyć to jeszcze raz i jeszcze raz. Za każdym razem zmieniając orbitę działania. Dziś opowiem na przykładzie, jak to zrobić.
Większość z nas kojarzy Arnolda Schwarzeneggera jedynie z branżą filmową i tym, że został światowej sławy gwiazdą kina akcji. Zgadza się. Ale zanim się to stało, aż siedem razy z rzędu wygrywał konkurs kulturystyczny Mr. Olimpia (uznawany za mistrzostwa świata zawodowców), zostając jednym z najlepszych kulturystów wszech czasów i żywą legendą tego sportu. Grubo, co?
Ale to nie wszystko.
W 2003 roku postanowił zaangażować się w politykę i po niełatwej kampanii został wybrany na Gubernatora Kalifornii - stanu, który, gdyby był osobnym państwem, byłby 5. gospodarką świata, a dodatkowo, aby Wam uświadomić skalę - przewyższającym Polskę pod względem populacji (Kalifornia ma 39,5 miliona mieszkańców) oraz powierzchni (Kalifornia jest o 35% większa od Polski). Znów grubo, co?
Mamy zatem trzy role, a każda z zupełnie innej bajki:
sportowiec
aktor
polityk-aktywista.
W każdej z nich Arnold Schwarzenegger osiągnął niesamowity sukces. Pytanie brzmi - jak to się robi? Jak jemu się to udało, że mimo tylu przeciwności losu, osiągnął aż taki sukces w aż trzech różnych dziedzinach?
Pochodzenie
Za każdym razem, kiedy myślę o imigrantach pracujących za granicą, przypomina mi się sytuacja sprzed Brexitu i Brytyjczycy narzekający na to, że ktoś zabiera im pracę w ich własnym państwie. Ktoś wtedy ciekawie opisał to interesujące zagadnienie mówiąc:
“Jeśli ktoś z obcego kraju, bez znajomości i układów, często bez języka i wykształcenia, jest w stanie zabrać ci pracę, to coś tu jest nie tak.”
Arnold postanowił spełnić swoje marzenie o zostaniu jednym z tych, których widział w dzieciństwie na kulturystycznych plakatach, jednocześnie odcinając się od despotycznego ojca i niezwykle surowego wychowania, jakiego doświadczył w Austrii. Był jednak otwartym na nowe, chętnym do pracy człowiekiem, któremu do życia nie był potrzebny ani luksus ani wspaniałości tego świata. Żył marzeniem, a już samo bycie w miejscu, jakim była Kalifornia oraz towarzystwo innych kulturystów wystarczyło, by zdecydować się na śmiały krok, jakim jest przeprowadzka do nieznanego wcześniej kraju na drugim końcu świata. I to bez znajomości języka!
A propos…
Język
Dziś dzieje się to niemal wszędzie. Ludzie wyjeżdżają w obce miejsca, bez znajomości języka i jakoś sobie radzą. To prawda. Choć w obecnych czasach bardzo w tym wszystkim pomaga technologia, a ci, którzy nie mówią w języku kraju, do którego przyjechali, często posługują się Google Translate albo innymi aplikacjami. Choć umówmy się - to żadne mówienie, a jedynie namiastka komunikacji. Bardzo ubogiej.
55 lat temu, kiedy Arnold przyjechał do Stanów Zjednoczonych świat był zupełnie inny. Na pewno nie było technologii pozwalającej na tłumaczenia. Jak sam wspomina „gdy przyjechałem do tego kraju, mój akcent był bardzo zły i mówiłem z bardzo silnym (niemieckim) akcentem, który był przeszkodą, gdy rozpoczynałem karierę aktorską”.
Dziś większość z nas to rozumie, a i tak nic z tym nie robi. Tkwiąc latami w tych samych miejscach, często znienawidzonych, tylko dlatego, że nie znają języka i nie mogą sięgnąć po więcej.
Nie wiem, na ile zdajecie sobie sprawę, że Arnold to Austriak. Z amerykańskim obywatelstwem, ale nadal Austriak. Tak dobrze opanował język obcy, że większość z nas nie myśli o nim w kategorii obcokrajowca na amerykańskiej ziemi. Nie mówiąc o tym, że znajomość języka absolutnie nie mogła być tematem wstydu podczas kampanii wyborczej i rysą na jego wizerunku. Robił swoje, stale dbając o swój językowy rozwój. Trenował w pocie czoła całymi godzinami, grał w niezliczonej ilości filmów i miejsc, robiąc milion innych rzeczy, a i tak uczył się języka. Wszyscy powinniśmy tak do tego podchodzić, jeśli chcemy osiągnąć sukces. Niestety większość woli zasłaniać się “ciężką pracą i specyficzną sytuacją”, tak, jakby tylko oni ciężko pracowali i mieli specyficzną sytuację.
Zaszufladkowanie
Arnold był uznawany za gościa niezdolnego do grania poważnych ról. W wielu głowach był chodzącą górą mięśni, bez umiejętności aktorskich pozwalających na granie ról, w których trzeba coś powiedzieć. Choć takie filmy jak Conan Barbarzyńca czy Terminator stały się prawdziwymi hitami i przyniosły mu sławę, to jednak ze względu na znikomą ilość dialogów z jego udziałem i charakterystykę postaci, Arnold został zaszufladkowany w obszarze konkretnej roli. Brutalnego i dobrze zbudowanego gościa bez uczuć i skrupułów.
Po kilku sequelach i kolejnych filmach typu Commando czy Predator wpadł na pomysł, który wydawał się być zupełnie oderwany od rzeczywistości. Wspólnie z Danny DeVito odwiedził znanego producenta Ivana Reitmana, próbując namówić go na niecodzienny pomysł jakim było stworzenie komedii z udziałem obu, na pierwszy rzut oka niepasujących do siebie aktorów. Jak pisze w swojej książce “Be usefull” - jego celem było zminimalizowanie ryzyka i przekonanie producenta, że projekt naprawdę ma duży potencjał. W tym celu zarówno on, jak i Danny DeVito zrezygnowali z uposażenia, odmawiając przyjęcia standardowej gaży aktorskiej.
Umówili się, że zagrają za darmo, a jeśli film odniesie sukces, zgarną od niego swoją prowizję. Według Schwarzeneggera, na żadnym filmie nie zarobił tak dobrze, jak na “Bliźniakach”. Film okazał się sporym sukcesem komercyjnym, a sam Arnold udowodnił, że jest aktorem wszechstronnym, tym samym wychodząc poza swoją szufladkę. Odwaga, kreatywność i szukanie niestandardowych rozwiązań potrafią zdziałać cuda.
Co z tego wynika?
Wszystkie powyżej wypisane przeszkody (a było ich znacznie więcej) mogą być dla wielu problemem. I często wydają się być nie do przejścia, nie wszyscy wiedzą od początku, jak przeskoczyć piętrzące się bariery i znaleźć wystarczająco siły, by przetrwać.
Arnold też nie wiedział. Ale miał marzenia i zamiast marudzić, że nie zna języka, że biorą go za mięśniaka (bez inteligencji), że nie jest stąd, że nigdy nie zajdzie daleko, wziął się do roboty.
To, co mnie fascynuje w historii Arnolda i co motywuje do działania to to, że w ciągu swojego życia aż 4 razy zmieniał swoje powołanie.
Mógł przecież zostać w rodzinnej Austrii i wieść spokojne życie policjanta w niedalekim Grazu.
👉🏻 Postanowił jednak spełnić swoje marzenie i wyjechał do Stanów, ciężko pracując na swój pierwszy sukces. Mógł spocząć na laurach i jako gwiazda kulturystyki promować ten sport aż do śmierci. Doradzać młodszym kulturystom w ich karierach lub założyć sieć klubów sportowych, dzięki którym mógłby żyć dostatnie do końca swoich dni.
👉🏻 Postawił jednak spełnić swoje marzenie i zostać aktorem. Nie było mu łatwo, bo kojarzył się jednoznacznie, a silny niemiecki akcent wcale w tym nie pomagał. Ten jednak robił swoje i mimo ról ubogich w dialogi, osiągnął niebywały sukces, stając się gwiazdą światowego formatu, a jednocześnie milionerem. Mógł na tym poprzestać.
👉🏻 Ale znów, kolejny raz, postanowił spełnić swoje marzenie i wystartował w wyborach z ramienia republikanów. W 2003 roku zostając wybrany gubernatorem potężnego pod wieloma względami stanu Kalifornia, a w 2006 ponownie powtarzając ten sukces.
Pytanie jest, co możesz zrobić, by wdrapać się na szczyt swojej obecnej roli i… (uśmiech) - jaka mogłaby być potencjalnie następna?
Z tym zostawiam Was na weekend!
Pozdrowienia
Piotr
JĘZYKI OBCE
👉🏻 Co z angielskiego oznacza moola yourself?
Bycie poliglotą jest ciekawe, bo ciągle odkrywasz w różnych językach jakieś ciekawostki. Dziś jedna z nich = moola yourself. 🤔
Fraza "moola yourself" w slangu oznacza "to make money." Często używane w sposób humorystyczny, a na pewno bardzo nieformalny. Widziałem je ostatnio w jednym z amerykańskich newsletterów o inwestowaniu, które namiętnie czytam co tydzień!
Dla przykładu możesz powiedzieć: "I'm going to moola myself by starting my own business" albo "That guy is so good at his job, he's going to moola himself."
Fraza "moola yourself" pochodzi z początku XX wieku i jest kombinacją dwóch słów: "moola" (money czyli pieniądze) oraz "to make" (tworzyć / robić, a w tym przypadku zarabiać). Jednak dopiero ich połączenie daje konkretny sens.
Spotkaliście się już z tym powiedzeniem?
(możesz zostawić komentarz)
☄️ Na ile wystarczy Ci entuzjazmu, by przerwać?
Sposób nauki języka to jedno. Jeszcze czymś innym jest marnowanie energii i czasu, kiedy to po miesiącach (albo nawet latach) okazuje się, że wszystko bez sensu. Poszło w piach, a efektów nie widać. Większość myśli, że do nauki języków trzeba mieć talent. To mit. A nawet, jeśli ktoś ma do tego jakieś predyspozycje, na niewiele to wystarcza. Podobnie jest z entuzjazmem. “Zajaranie się” zwykle jest chwilowe i odchodzi tak szybko, jak przyszło. Bo przecież każdego dopada codzienność, a niejednokrotnie trudne obowiązki. Wtedy z pomocą przychodzi dyscyplina. Czyli robienie, mimo wszystko (o tym jeszcze będzie).
W Programie Premium, kiedy uczę ludzi języków obcych, jestem wszystkimi trzema elementami: pomagam zrozumieć, jak “działa” nauka języka, cały czas rozpalając entuzjazm i odkrywając ciekawe możliwości, jednocześnie dyscyplinując poprzez częste spotkania i intensywną komunikację. Dzięki temu mamy świetne efekty w krótkim czasie i człowieka, który jest w zupełnie innym miejscu, z nowymi możliwościami oraz odkryciem roku.
🏆 Który język jest najłatwiejszy? - tu wiele może zaskoczyć
PRODUKTYWNOŚĆ
✊🏻 Naucz się robić trudne rzeczy
Jedna z najważniejszych umiejętności w sporcie, biznesie i każdym aspekcie naszego życia:
"Zdolność robienia trudnych rzeczy"
(nawet jeśli tego nie zawsze chcemy)
Dlaczego?
❌ większość słabych ludzi odpuści
✅ konsekwentni zajdą znacznie dalej
❌ poddać się to zawsze najprostsze rozwiązanie
✅ trudności przynoszą później wielką satysfakcję
❌ mówienie, że się nie ma talentu nic nie zmienia
✅ bycie upartym daje większy napęd niż talent
Nie chodzi o zmuszanie się do czegokolwiek. To raczej zdolność akceptacji tego, że będzie trudno i że to nawet dobrze - bo tylko nieliczni, którzy przetrwają, osiągną cel.
Czy robiłem trudne rzeczy? Tak. I to całkiem sporo...
📚 napisałem dwie książki i uwierzcie mi, przy obu chciałem się poddać
🥋 zdobyłem czarny pas w karate i nieraz doznałem bólu oraz krwi
🧠 nauczyłem się 7 języków obcych, co z kolei wymaga żelaznej dyscypliny
🎯 rozwijałem biznes w ponad 20 krajach i wielokrotnie miałem wszystkiego dość
Ale może to właśnie umiejętność robienia trudnych rzeczy, jest najlepszym, co potrafimy?
💎 Jak sprawdzić czy Twój pomysł jest dobry
Zwykle patrząc na coś gotowego, czy to telefon komórkowy czy wspaniałą prezentację sprzedażową prezentowaną gdzieś na spotkaniu, widzimy finalną wersję. Końcową formę. Widzimy efekt pracy wielu godzin, tygodni, miesięcy, a nawet lat. Efekt wielu doświadczeń, porażek oraz wyciągniętych wniosków. Ale gdyby zapytać twórców tylko projektów o ich doświadczenia, zapewne powiedzieliby, że pierwsza wersja była wręcz żałosna. Zupełnie nie nadawała się do publicznej prezentacji lub nie przypominała tego, co ostatecznie udało się uzyskać. Co zatem zrobili, że ostatecznie osiągnęli sukces? Jak ruszyć z miejsca niemal każdy projekt?
🏂 Historia Shauna White’a - o tym, jak wyjść z kryzysu
Wyobrażacie sobie dwa razy wygrać złoto na olimpiadzie, jechać jako faworyt na kolejną i tam nie znaleźć się nawet na podium?Jak się mentalnie odbudować, kiedy wszyscy, włącznie z Tobą liczyli na Twój sukces, a ten… nie nadszedł? Kiedy efekt końcowy daleki jest od wyobrażeń i wszelkich oczekiwań? Jak podnieść się mentalnie, kiedy mamy kryzys i nie wiemy, co robić?
PRACA
⚙️ Maszyny i język obcy - to da się połączyć
Pracować międzynarodowo - to marzenie wielu. Mieć partnerów biznesowych w wielu krajach i rozwijać rynki, przy okazji wykorzystując czy ucząc się języków obcych - zestaw wręcz wymarzony. Szczególnie dla chętnych na fajny rozwój osobisty i podróże.
Jest okazja, by to zrobić. Właśnie pojawiła się oferta pracy dla kogoś z językiem angielskim (to minimum), kto ma doświadczenie w pracy w przemyśle, a najlepiej w obróbce blach. Choć ta kwestia jest do przedyskutowania. Jeśli to Ty lub ktoś z Twoich znajomych - odpisz na tego maila, a przekażemy Ci więcej szczegółów.
💬 Fajny cytat na koniec
*Najtrudniejsza część planu to nie samo myślenie o planie ani nawet tworzenie planu, lecz trzymanie się planu.
(luźne tłumaczenie)
Czy nie jest tak, że często coś fajnego zaczynamy i szybko porzucamy? Chyba o to chodziło Alexowi Hormozi. Tak BTW - właśnie czytam jego drugą książkę. Pierwsza też była świetna.
Dobrego weekendu dla Was i widzimy się za tydzień! ✊🏻
Piotr
P.S.
Dziękuję wszystkim (nie tylko tym poniżej) za docenienie mojego podcastu. Cieszę się, że Wam się podoba, że dodaje Wam energii oraz jest dużą dawką do tego, by tworzyć lepszą wersję siebie. Szczególnie w poniedziałek rano. Dzięki!
Więcej?
🧠 Program Premium - prawdopobnie najlepszy indywidualny program nauki języka w Polsce.
🚀 Raven Global - pomagamy rosnąć innym międzynarodowo. Zgłoś się, jeśli szukasz tutaj wsparcia.