New: 🍿 #116: 15 strażaków, Donald Trump i Krakauer Wurst
W sierpniu 1949 roku piętnastu strażaków zostało zrzuconych z helikoptera w sam środek dzikiego terenu w Montanie. Ich zadaniem było ugasić pożar, który wybuchł po uderzeniu pioruna.
Nie byli to jednak zwykli strażacy. To elitarna jednostka, tzw. smokejumperzy - wyspecjalizowana w działaniach w trudnym terenie i skacząca ze spadochronami w miejsca, gdzie nie da się dotrzeć innym sposobem. Byli przyzwyczajeni do trudnych i niebezpiecznych akcji, takich jak ta tamtego dnia.
Po wylądowaniu ruszyli w dół w stronę rzeki. Plan był prosty: wykopać rów zaporowy w ziemi, czyli linię, która miała zatrzymać ogień i ograniczyć jego dalsze rozprzestrzenianie się.
Ale po mniej więcej 400 metrach sytuacja zaczęła się zmieniać. Wagner Dodge, dowódca zespołu, zauważył, że zmienił się kierunek wiatru, ogień przeskoczył przez wąwóz i zaczął zbliżać się niebezpiecznie w ich stronę. Płomienie miały wysokość 10 metrów wysokości i poruszały się z prędkością, która nie dała szans na dalsze prace. Dla zespołu stało się jasne, że nie ma już mowy o walce z ogniem. Że trzeba uciekać.
Wagner Dodge zawrócił natychmiast swój zespół i kazał im biec z powrotem pod górę. Niestety czasu było bardzo mało, a teren stawał się trudny, stromy i mocno porośnięty wysoką trawą. Uciekali, ile sił w nogach, by tylko zdążyć zanim dopadnie ich ogień.
I wtedy stało się coś, co dla większości wyglądało jak szaleństwo.
Wagner Dodge nagle się zatrzymał i przestał biec za grupą. W pewnym momencie schylił się, wyjął pudełko zapałek i… podpalił znajdującą się przed nim trawę.
Jeden z nich wspominał później: „Myśleliśmy, że oszalał. Mieliśmy ogień na plecach, a on podpala teraz trawę?!”
Ale on wiedział, co robi. Był ostatni i z niewielkimi szansami na ucieczkę.
Postanowił użyć specjalnej techniki (escape fire) stosowanej przez strażaków w zupełnej ostateczności. Wypalił fragment terenu, aby główny ogień, kiedy dotrze na miejsce, nie miał się czym żywić, następnie polał chustkę wodą z manierki, zakrył nią usta, położył się twarzą do ziemi w wypalonym przez siebie miejscu i po prostu czekał.
Ogień przeszedł nad nim, a on przeżył.
Z piętnastu strażaków tylko trzech zdołało ujść z życiem. Dwóch dobiegło na czas do grzbietu wzgórza. Dwunastu pozostałych zginęło. Przy jednym z ciał znaleziono później zegarek, którego wskazówki stopiły się o 17:56.
Czego uczy nas ta historia?
Nie tylko konieczności wykorzystywania niestandardowego sposobu myślenia, kiedy dopadną nas kryzys i inne trudności, ale również tego, jak ważne jest, żeby w życiu wiedzieć, co robić. Jednak aby to wiedzieć, wcześniej trzeba samemu doświadczać, próbować i przechodzić przez pewne procesy: napisać książkę, samemu namalować obraz, ułożyć choreografię tańca, stworzyć własną firmę, czasem odbyć trudną rozmowę, robić błędy i doświadczać momentów triumfu. To właśnie te doświadczenia nas budują i to one sprawiają, że wiemy, jak działać w trudnych chwilach.
Dziś ogromna ilość ludzi korzysta z AI. I słusznie. Sam wykorzystuję sztuczną inteligencję w wielu codziennych działaniach. Jednak dopiero przejście długiego, często trudnego procesu sprawia, że stajemy się naprawdę silni. Że potrafimy znaleźć rozwiązanie i mamy satysfakcję, że zrobiliśmy to sami.
To jak z wygraną w lotka - niemal wszyscy zwycięzcy tracą swoją fortunę w ciągu kilku lat po wygranej, niejednokrotnie stając się potem jeszcze ubożsi niż byli wcześniej. Tym razem jednak z nowymi długami. Dlaczego? Bo nie nauczyli się odpowiedniego działania, sposobu myślenia i zdolności do wykorzystywania szans w miejscach, w których inni ich nie widzą.
Jak Werner Dodge, który dzięki doświadczeniu i niestandardowemu myśleniu znalazł sposób na uratowanie swojego życia. Reszta zadziałała automatycznie, patrząc na to, co robią inni. Biegli pod górę nie zdejmując z siebie ciężkich plecaków i pozostałego wyposażenia. Czyż nie jest tak w życiu i w biznesie? Że biegniemy tak jak inni, nie myśląc nie tylko o tym, by znaleźć inne, niestandardowe rozwiązanie, lecz również by przede wszystkim zdjąć obciążenie, które nas ogranicza i zmniejsza tempo działania? Czyż nie “jedziemy” za często na autopilocie?
Jest jeszcze druga strona tego medalu i piękne hasło mówiące o tym, że doświadczenia nie liczy się w latach, a w doświadczeniach. Przypominam je każdemu, kto mierzy mnie swoją miarą, podając za główny argument swojej mądrości wiek. Ale to tak nie działa. To doświadczenie, miejsca, w których byliśmy, setki spraw, którym stawiliśmy czoła, miliony problemów, które rozwiązaliśmy, te dziesiątki razy, kiedy wyszliśmy poza własną strefę komfortu i nasza wewnętrzna siła, która nie pozwoliła nam się poddawać w najtrudniejszych momentach, w których inni by odpuścili. To one stają się tym, czym naprawdę jesteśmy. Wiek tego nie definiuje.
Tak jest w biznesie, z każdym przebiegniętym kilometrem, z nauką każdego kolejnego języka, z napisaniem kolejnej książki, z otwarciem nowej filii naszej firmy gdzieś za granicą, każdym nowym rynkiem, na który wchodzimy i z każdym zatrudnionym człowiekiem. Wszystko to mam za sobą. Włącznie z wieloma problemami, których rozwiązanie było konieczne po drodze. To są doświadczenia, których nikt nam nie zabierze.
Czy AI nas tego nauczy? Wątpię. Da nam wprawdzie genialne odpowiedzi i rozwiązania, na które nigdy byśmy nie wpadli, ale nigdy nie nauczy nas pływać w chwili sztormu.
Do przemyślenia na weekend Drodzy Czytelnicy.
Piotr
Quick Tips
📝 Wszyscy używamy, nikt nie wie dlaczego…
Słowo “OK” to jedno z najczęściej używanych słów na świecie. I jednocześnie jedno z najbardziej zagadkowych pod względem pochodzenia. Niewielu wie, skąd się właściwie wzięło. Sięgnijmy do jednej z historycznych wersji.
W pierwszej połowie XIX wieku w Bostonie i Nowym Jorku modne stały się żartobliwe skróty i celowe błędy ortograficzne. Te miały bawić, a jednocześnie tworzyć pewnego rodzaju slang. To właśnie w tym duchu powstał skrót OK:
O.K. = „oll korrect” jako celowo źle zapisana fraza „all correct”
OK po raz pierwszy zostało wydrukowane w gazecie Boston Morning Post w 1839 roku stając się żartobliwym slangiem bostońskich elit.
Dodatkowo w 1840 roku w kampanii prezydenckiej przydomek Martina Van Burena Old Kinderhook (od miejsca jego urodzenia – Kinderhook) został skrócony do OK, a jego zwolennicy zakładając klub poparcia o nazwie OK Club, w naturalny sposób rozsławili to słowo na całą Amerykę.
W taki sposób słowo to, używane dzisiaj przez nas na całym świecie powoli przebijało się do mainstreamu, choć dziś nikt nie pamięta, jak to się stało :P
🇩🇪 Krakauer Wurst, Berliner Mauer, Frankfurter Allgemeine Zeitung…
Podobnie jak w angielskim (co pokazałem wyżej), również w języku niemieckim, który nota bene znam najlepiej ze wszystkich, występuje sporo ciekawostek. Jedną z ciekawszych są dziwne końcówki przymiotników pochodzących od nazw miast. Spójrzcie…
Krakau / Kraków - Krakauer / krakowski
Berlin / Berlin - Berliner / berliński
Frankfurt / Frankfurt - Frankfurter / frankfurcka
I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że końcówka -ER jest charakterystyczna TYLKO dla rodzaju męskiego. A tymczasem tutaj…
Krakauer Wurst - kiełbasa krakowska (kiełbasa jest rodzaju żeńskiego)
Berliner Mauer - mur berliński (w niemieckim mur jest rodzaju żeńskiego)
Frankfurter Allgemeine Zeitung - Frankfurcka gazeta ogólna (to tłumaczenie wprost, faktycznie to nazwa znanego i poważanego dziennika)
Zatem… jeśli się uczycie j. niemieckiego i podajecie określenie związane z jakimś miastem - Warschauer (warszawski), Liegnitzer (legnicki), Breslauer (wrocławski)… to zawsze należy użyć końcówki -ER niezależnie od rodzaju rzeczownika.
Taka mała lekcja języka niemieckiego. Z punktu widzenia praktyka. Zresztą zerknijcie na podpis pod zdjęciem…

🏦 Wiedza + język obcy
To mieszanka, która jest mi niezwykle bliska. W obie strony. Czasem chcę się czegoś dowiedzieć, wykorzystując znajomość jakiegoś języka, a czasem poćwiczyć język, przy okazji się czegoś dowiadując. Jak np. to, jak powstało logo banku PKO BP i kto je stworzył? O tym właśnie przeczytacie poniżej. Do stworzenia tego prostego ćwiczenia przyczyniły się dwie sprawy: moje niedawne wystąpienie dla PKO BP o byciu skutecznym w biznesie międzynarodowym oraz jeden z dyrektorów, który tydzień temu zaczął swój Program Premium.
Wy możecie po prostu przeczytać ten tekst, dowiedzieć się, co i jak, a następnie wybrać najlepsze sformułowania. Dla debeściaków mam jednak inną propozycję: jak widzicie - tekst przedstawia pana Karola Śliwkę i pięknie opisuje jego dokonania. Może warto by opisać kogoś, kogo znacie i wystawić jej / jemu podobną laurkę? Oczywiście w języku obcym.
❌ Duolingo to za mało. Zdecydowanie za mało…
Kilka dni temu rozmawiałem z panią dyrektor z dużej międzynarodowej firmy. Uczy się języka od lat. Miała już kilku lektorów, kursy online i Duolingo.
I nadal czuje, że to nie to.
Pytała, co mógłbym jej poradzić z racji tego, że sam przez lata byłem na wysokim stanowisku w kilku międzynarodowych organizacjach i znam kilka języków:
❌ „Zaczynam mówić… i zaraz się gubię.”
Problem w tym, że uczy się pojedynczych słówek, zamiast mówić całymi frazami! Nie trenuje charakterystycznych wypowiedzi i nie analizuje najbliższych spotkań pod kątem językowym. Duka, a zanim coś powie, za dużo myśli. Przez to zupełnie traci pewność siebie.
❌ „Nie zaczynaliśmy od tego, co było najpilniejsze.”
Pierwsze lekcje – podstawowe czasowniki, kolory i omówienie czasu present simple.
Tymczasem ona potrzebowała zaistnieć na spotkaniach i skupić się na tym, co było najważniejsze w danym momencie. Na zadawaniu pytań, na potwierdzaniu lub zaprzeczaniu informacji oraz na przekazywaniu tego, co chciała przekazać.
❌ „Cały czas próbuję znaleźć czas.”
Tymczasem nauka języka tak nie działa.
Wpisany „gdzieś między” zawsze przegra z codziennymi zadaniami. Zawsze!
Brak systemu = brak efektu. I tak latami.
Efekt? Ukrywanie się na Teamsie i bierność na spotkaniach w firmie.
I ta myśl: „To chyba nie dla mnie”.
Język zawodowy to przede wszystkim realizacja potrzeb i skupienie się na płynności. To narzędzie do komunikacji w konkretnych sytuacjach: spotkania, prezentacje, maile i rozmowy z klientami. To była kluczowa myśl, kiedy rozwijałem struktury w ponad 20 krajach. W zasadzie najważniejsza.
Dlatego, jeśli jesteście w podobnej sytuacji, najlepszą rzecz, jaką możecie dla siebie zrobić to stworzyć listę potencjalnych sytuacji, a następnie poukładać komunikację w formie pytań i odpowiedzi. A następnie w ciągu najbliższych dni i tygodni zautomatyzować to w taki sposób, aby całość stała się lekka i naturalna. Na podstawie działań, które dzieją się przy okazji. A nie dodatkowo.
I na koniec:
Najlepiej zacząć w momencie, w którym jeszcze nic nie musicie. Kiedy nie ma ciśnienia i stresu. Bo potem możecie nie mieć na to ani przestrzeni ani głowy.
Trzy opcje do wyboru, gdybyście potrzebowali wsparcia:
Książka “Język obcy w 6 miesięcy”
Human Mind z wybranym językiem (ścieżka działania + materiały)
Polecenia
🔥 Czym jest dyscyplina?
To działanie mimo braku humoru, mimo braku chęci, mimo gorszych dni, mimo wszystko. No matter what. Ale… większość ludzi nie rozumie, że nie chodzi o to, by dowozić codziennie maksa. By się zarzynać. Tym akurat dyscyplina nie jest. To prowadziłoby do szybkiego wypalenia i ostatecznie do zrzucenia z siebie presji. Czym zatem jest dyscyplina? Zerknijcie…
Poniedziałek: 100%
Wtorek: 80%
Środa: 5%
Czwartek: 20%
Piątek: 70%
Sobota: 90%
Niedziela: 10%
Nie chodzi o wyciśnięcie “stówy” każdego dnia, lecz o to, by każdego dnia iść do przodu. Liczę na to, że nawet kiedy będziecie mieć gorsze dni, będziecie pamiętać, że 10% danego dnia to nadal progres.
🇺🇸 Ciekawe spojrzenie na Donalda Trumpa
Nie jestem i nigdy nie byłem fanem obecnego prezydenta USA, ale ten dokument (są dwie części) pozwala szerzej spojrzeć na tę ekscentryczną postać, na sposób jego myślenia i działania. A oglądającemu zrozumieć, dlaczego taki jest, jaki jest i jak przez te wszystkie lata nauczył się samego siebie sprzedawać. A to potrafi bardzo dobrze. Naprawdę ciekawy przypadek…
🚅 20 milionów pasażerów
To dla nich przez ostatnie 2,5 roku miałem przyjemność współtworzyć jeden z najlepszych w Polsce magazynów pokładowych. W czerwcu opublikowano w nim mój ostatni, 30. felieton.
Przez ostatnich 30 miesięcy (choć początkowo plan zakładał jedynie półtora roku) dostarczałem pasażerom inspiracji, świeżej wiedzy, a niekiedy też dobrej rozrywki. Było o Emiratach Arabskich, Marsylii, Ameryce, o smakach całego świata, a także o produktywności, zarządzaniu czasem, praktycznej nauce języków, najlepszych książkach oraz o tym, jak na co dzień myśleć smart. Wszystko po to, by pasażerowie po wyjściu z pociągu czyli się mądrzejsi, nakręceni na działanie i gotowi zdobywać świat.
Dziękuję redakcji za zaufanie i wzorową współpracę, a pasażerom za wspólny czas na pokładzie Koleje Dolnośląskie.
Wszystkie 30 felietonów możecie znaleźć bezpłatnie na stronach KD. Włącznie z aktualnym czerwcowym wydaniem Magazynu Pokładowego:
💊 Zwalanie winy na wiek za problemy ze zdrowiem
Dobrze ukazana ludzka skłonność do szukania wymówek :)
Autor rysunku niestety nieznany.
Dobry cytat na koniec
Thinking it's difficult, that's why most people judge
- Carl Jung
Myślenie jest trudne, to dlatego większość ludzi osądza.
Trzymacie się. Do przeczytania za tydzień!
Piotr